19.07. Do Kapadocji
Na śniadanie jemy rosyjską zupkę chińską kupioną w Armenii.
Nie dogadaliśmy się z kierowcą i wysadził nas w Elazig. Mieliśmy przez to problemy, żeby wyjechać. Zatrzymał się nam student anglistyki, który wywiózł nas na pierwszą stacje za miasto.
Po kilku samochodach złapaliśmy tira do samego Kayseri. Bardzo poprawiło to nam humory po nieudanym starcie w Elazig. Zjedliśmy z kierowcą obiad i dostaliśmy na drogę ciastka. Podwózkę mieliśmy bardzo wesołą, nasz kierowca tryskał optymizmem i żartami opowiadanymi na migi.
Do Urgup z Kayseri dojechaliśmy busem, ponieważ już się ściemniało kiedy dojechaliśmy do Kayseri. Idąc przez Urgup aby rozbić się za miastem, zatrzymał się nam samochód i kierowca spytał czy nie chcemy jechać do Goreme. Nie ma to jak szczęście! Rozbiliśmy się na kempingu.
Wyświetl większą mapę
Na śniadanie jemy rosyjską zupkę chińską kupioną w Armenii.
Nie dogadaliśmy się z kierowcą i wysadził nas w Elazig. Mieliśmy przez to problemy, żeby wyjechać. Zatrzymał się nam student anglistyki, który wywiózł nas na pierwszą stacje za miasto.
Po kilku samochodach złapaliśmy tira do samego Kayseri. Bardzo poprawiło to nam humory po nieudanym starcie w Elazig. Zjedliśmy z kierowcą obiad i dostaliśmy na drogę ciastka. Podwózkę mieliśmy bardzo wesołą, nasz kierowca tryskał optymizmem i żartami opowiadanymi na migi.
Do Urgup z Kayseri dojechaliśmy busem, ponieważ już się ściemniało kiedy dojechaliśmy do Kayseri. Idąc przez Urgup aby rozbić się za miastem, zatrzymał się nam samochód i kierowca spytał czy nie chcemy jechać do Goreme. Nie ma to jak szczęście! Rozbiliśmy się na kempingu.
Wyświetl większą mapę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz