sobota, 27 lipca 2013

16.07 Powrót do Turcji
Rano już wcale nie widać Araratu, Trochę szkoda, ze nie widzieliśmy go w pełnej okazałości.
Na 3 stopy docieramy do Gjumri. Podwożą nas żołnierze Ładą, do której co jakiś czas dolewają wodę. W trasie pijemy razem piwo (tak, z kierowcą również). Od razu zostajemy braćmi. Szczęśliwie dojeżdżamy do miejsca przeznaczenia. Prowincja jest znacznie biedniejsza od stolicy. W oczy rzuca się suszony obornik do palenia w piecu. Zostajemy poczęstowani ormiańskim kebabem który jest mięsem zawiniętym jak durum z cebulą i pietruszką. Dostajemy się na jakieś 5 km od granicy.



 Złapaliśmy Gruzinów na stopa i wraz z nimi przekraczamy granicę. Zatrzymujemy się u nich na kawę po czym podwożą nas do samej granicy z Turcją.
Udało nam się dojechać przed Kars. Wysiedliśmy przy stacji benzynowej. Podeszliśmy do stróża zapytać się gdzie się można rozbić. W zamian dostaliśmy nocleg na piętrze stacji który był nieużywanym motelem.

\
Wyświetl większą mapę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz